„JEŻYKI” i Joga Twarzy
Domowy lifting bez chemii
Moja przygoda z jogą twarzy zaczęła się już jakiś czas temu. Natrafiłam na Yogatwarzy i wzięłam udział w konkursie, w którym wygrałam jeżyki.
Przeleżały w szafie dobrych kilka miesięcy. Aż w końcu, któregoś jesiennego dnia postanowiłam na serio zająć się moim zaciskaniem szczęk. Jest to naprawdę spory dyskomfort w życiu. Szkliwo zębów ulega powolnej degradacji, spinają się powięzi – w barkach, dłoniach i ramionach. Już od wielu miesięcy moim codziennym porannym rytuałem jest rozluźniane napięć, gromadzących się właśnie w górnych partiach ciała.
Oczywiście przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele i jeden gadżet na pewno ich nie uleczy, ale muszę przyznać, że wprowadzenie tego niewiele trwającego, porannego rytuału zaczęło przynosić kilka korzyści już po paru tygodniach.
Jakie korzyści przyniosła mi joga twarzy i „jeżykowanie”?
- Lepszy przepływ limfy w głowie (odprowadzanie toksyn z głowy to żmudny i długotrwały proces)
- Odczuwalne rozluźnienie mięśni żuchwy po masażu
- Napięcie skóry (tu nie zauważyłam wielkiego efektu wow, ale moja skóra na twarzy przeszła wiele i za pewne stymulacja odnowy będzie trwała jeszcze długo).
- Najbardziej zauważalnym dla mnie efektem jest poprawa przepływu krwi i limfy. Gdy zaczynałam przygodę z jeżykami i jogą twarzy miałam mnóstwo tak bolesnych miejsc, że nie byłam w stanie rollować po nich masażerem. Na dzień dzisiejszy bolesne skupiska bólu pozostały jeszcze tylko na skalpie.
- Poprawił się wygląd moich ramion i pach 🙂
- Masując twarz, uszy, dekolt, ramiona, szyję, kark i skalp – naturalnie masujesz też swoje dłonie (a na nich jest wiele ważnych punktów).
- Masowanie skalpu doskonale stymuluje cebulki włosowe. Włosy szybciej rosną!
- ćwiczenie regularności w moim przypadku to wciąż największe wyzwanie. Uff, czasem trudno jest zacząć, ale jak już zacznę to skończę.